Po zamordowaniu przez Arabię Saudyjską szyickiego duchownego, szejka Nimra al Nimra wraz z 46 osobami oskarżonymi o działalność terrorystyczną, w Teheranie doszło do podpalenia ambasady saudyjskiej. Akt ten miał przyzwolenie ze strony najwyższych władz państwa irańskiego. Prezydent Iranu Hasan Rowhani nazwał czyn Saudyjczyków „pogwałceniem wartości islamu”. Religijny przywódca szyitów ajatollah Ali Chamenei z kolei zagroził rodzinie królewskiej Saudów, iż „świąta zemsta” nie ominie jej. Na swojej stronie internetowej porównał Arabię Saudyjską do Państwa Islamskiego.
Napięcie pomiędzy szyickim Iranem a sunnickimi państwami arabskimi rośnie
W ślad za decyzją Saudyjczyków o zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Iranem poszły inne państwa wspólnoty muzułmańskiej: Bahrajn i Sudan. Zjednoczone Emiraty Arabskie obniżyły ich rangę. Czy takie wydarzenia oznaczają, że dojdzie do wojny pomiędzy szyickim Iranem a pozostałymi państwami sunnickimi Zatoki Perskiej?
Działania zmierzające do podgrzania temperatury politycznej na Bliskim Wschodzie są w interesie wszystkich państw OPEC oraz Rosji. Scenariusze wojny w Zatoce o religijnym podłożu oddziałują na rynki surowcowe, tamując spadki cen ropy i gazu. Nie jest więc wykluczone, że władze Iranu oraz Arabii Saudyjskiej odgrywają „iluzjonistyczny teatr ropy i gazu” przed światową publicznością.
Nimr al Nimr został ścięty na serio po to, aby politycy państw eksportujących ropę mogli odegrać tragedię w teatrze światowego handlu. Zachowanie się wycen ropy i gazu na rynkach surowcowych nie wskazuje jednak na to, że publika finansowa świata zamierza kupić bilety na spektakl odgrywany przez oba państwa. Jedynym skutkiem wzrostu temperatury w relacjach szyicko-sunnickich będzie fakt w postaci fiaska pan-muzułmańskiej inicjatywy przeciwko Państwu Islamskiemu.
Czy Putin się rozczaruje?
Spadki cen ropy i gazu najbardziej uderzają w Rosję. Niektórzy analitycy rynkowi w swoich wróżbach na 2016 rok wieszczą, iż ceny rynkowe ropy osiągną jeszcze w tym roku 20 dolarów za baryłkę. Na giełdach pojawi się bowiem Iran. Wspólnota międzynarodowa uzgodniła w 2015 roku zniesienie sankcji dla Iranu na handel jego najważniejszym bogactwem.
Taka perspektywa posiada dla Rosji niewyobrażalne skutki w postaci głębokiego spadku PKB, dramatycznego osłabienia rubla i w konsekwencji – wzrostu społecznego niezadowolenia mieszkańców Moskwy i Petersburga. Wojna na Bliskim Wschodzie jest Putinowi potrzebna jak woda rybom. Czy więc Rosjanie są w stanie poprzez swoje służby szpiegowskie i tak zdestabilizować sytuację, aby doszło do przynajmniej jakiejś „mini-wojenki” na strzelanie do siebie z odległości pociskami średniego zasięgu? Iran ma ich wiele.
Konflikt zbrojny pomiędzy Arabią i Iranem nie jest w interesie USA
Priorytetem amerykańskiej polityki jest permanentne osłabianie mocarstwowej pozycji Rosji. Głównym orężem Obamy w tej walce jest utrzymywanie cen ropy i gazu na światowych rynkach na bardzo niskim poziomie tak, aby wykrwawić gospodarkę państwa Putina. Ostatecznym celem jest wywołanie rewolucji w Rosji, której skutkiem byłby podział imperium na glinianych nogach na przynajmniej dwa odrębne państwa. Amerykańscy politycy uczynią więc wszystko, aby zablokować ewentualną wojenną eskalację konfliktu na linii Rijad-Teheran.
Nie oznacza to jednak tego, że działania administracji w Białym Domu okażą się skuteczne. Konflikty polityczne często wydostają się spod kontroli. Tym bardziej że bliskowschodnia wojna jest w interesie Turcji. Czas pokaże, czy „kocioł w Zatoce” upodobni się do „kotła bałkańskiego” sprzed 1914 roku.
źródła: Co dalej z ropą – czyli o co chodzi w konflikcie Iran-Arabia Saudyjska, rmf24.pl