W ubiegłym roku Nabil Radżab zasugerował na Twitterze, że siły bezpieczeństwa Bahrajnu służyły za „ideologiczny inkubator” dla dżihadystów. Sąd oskarżył go o obrazę służb publicznych i skazał na pół roku więzienia za kratkami. Mężczyzna może jednak wyjść na wolność, jeśli zapłaci pół tysiąca dolarów.
Nabil Radżab to jeden z najbardziej znanych arabskich obrońców wolnego słowa i praw człowieka. Odkąd 13 lat temu założył w Bahrajnie Centrum Praw Człowieka, kilkakrotnie już skazywano go na karę więzienia. Ostatni wyrok określił na Twitterze jako miecz przy szyi, który miał powstrzymać go od mówienia o niesprawiedliwości.
Leżący w Zatoce Perskiej Bahrajn to jeden z najważniejszych amerykańskich sojuszników w Europie. Małe, ale bogate dzięki dochodom z ropy państwo jest rządzone przez sunnicką monarchię. W czasie arabskiej wiosny siły bezpieczeństwa tłumiły demonstracje szyitów, domagających się zmian w rządzie.
Wyrok skazujący blogera potępiły Amnesty International i Human Rights Watch. Obie organizacje zaapelowały o bezwarunkowe uwolnienie mężczyzny i poszanowanie wolności słowa. Wezwały też kraje europejskie, by te zabrały głos w tej sprawie.
W ostatnich dniach szef opozycji w Bahrajnie został oskarżony o podsycanie do buntu i rewolucji. Mężczyzna od miesiąca siedzi w areszcie.
IAR, to