Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie wycofały się z mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, które odbędą się w przyszłym roku w Katarze (15 stycznia – 1 lutego). Kolejny raz na drodze sportowej rywalizacji stanęła polityka.
Mundial piłkarzy ręcznych miał być szczególny. Przede wszystkim dla dyscypliny – po raz pierwszy od 1999 roku, gdy gospodarzem był Egipt, mistrzostwa odbędą się w kraju arabskim. Również organizujący turniej Katar mógł skorzystać na goszczeniu u siebie najlepszych reprezentacji świata. Miało to być przetarcie szlaków i ocieplenie nie najlepszego wizerunku przed piłkarskim mundialem w 2022 roku.
Jednak mistrzostwa w piłce ręcznej jeszcze się nie zaczęły, a już wiadomo, że Katarczycy nie zrealizują swoich propagandowych planów. Z turnieju wycofały się dwie azjatyckie drużyny – Bahrajn (drugie miejsce w tegorocznych mistrzostwach Azji) i Zjednoczone Emiraty Arabskie (czwarte miejsce). Przedstawiciele Bahrajnu, który miał być rywalem Polski w grupie D, powiedzieli wprost, że ich decyzja jest spowodowana względami politycznymi. Natomiast ZEA poinformowały, że musiały zrezygnować z udziału przez “problemy techniczne i niedostateczne przygotowanie zespołu”.
Nie jest tajemnicą, że oba kraje nie utrzymują najlepszych stosunków z Dauhą. Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) ma zająć się tą sprawą 21 listopada. Nie wiadomo, czy Bahrajn i ZEA spotka jakaś kara. Natomiast na pewno powinno okazać się, kto zajmie ich miejsce w turnieju.
Podobno IHF ma wziąć pod uwagę dwa wyjścia – europejskie i azjatyckie. Jeśli zdecyduje się na pierwszy wariant, miejsca dezerterów zajmą Islandczycy i Węgrzy. Jednak wtedy mogą zbuntować się państwa z innych kontynentów, ponieważ mistrzostwa świata niebezpiecznie zbliżą się do mistrzostw Europy.
Bardziej sprawiedliwe wydaje się przyznanie dzikich kart drużynom z Azji, które zajęły dalsze lokaty w ubiegłorocznych mistrzostwach kontynentu, czyli piątej Korei oraz szóstej Arabii Saudyjskiej. Udział Korei w turnieju nie podlegałby dyskusji. Gorzej z Arabią Saudyjską, która również pozostaje w konflikcie z Katarem. Tak samo jak władze siódmego i ósmego kraju mistrzostw Azji, czyli Omanu i Kuwejtu. Zatem w turnieju wystąpiłaby Japonia, czyli dopiero dziewiąty zespół Azji. Takie rozwiązanie może nie spodobać się IHF, ponieważ mundial mógłby stracić na atrakcyjności. Islandia i Węgry z pewnością zagwarantowałyby bardziej emocjonujące widowisko.
Jednak po decyzji Bahrajnu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich pojawia się kolejne być może najważniejsze pytanie – ile ta sytuacja mówi o pozycji piłki ręcznej na świecie? Trudno sobie wyobrazić, by np. reprezentacja Ukrainy zbojkotowała piłkarskie mistrzostwa świata 2018 z powodu konfliktu z Rosją. Piłkarski mundial jest imprezą zbyt ważną i prestiżową, by lekką ręką zrzekać się ciężko wywalczonego w niej udziału. Mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych widocznie nie mają aż takiej rangi i stają się okazją do politycznych manifestacji rządów zwaśnionych państw.
IHF musi zastanowić się, dlaczego tak się dzieje i jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości. To sprawa o wiele ważniejsza i trudniejsza niż przydzielenie dzikich kart.