Nasz rok w Oriencie – Dwóch starych głupców na wielbłądzie

Właśnie taki tytuł w oryginalne ma książka Victorii Twead, emerytowanej nauczycielki angielskiego, która wraz z mężem postanowiła wyjechać do Bahrajnu, by podreperować nieco swój domowy budżet. Jego „nie do końca zgodne” polskie tłumaczenie jest równie intrygujące – zwiastuje przygodę z egzotyką, nutkę tajemnicy, poznanie zupełnie innego świata w fascynującej historii. I nie mija się z prawdą.

Maleńki Bahrajn przyjął Vicky i Joego z otwartymi ramionami. Małżeństwo, już nie pierwszej młodości, świadome trudu, jaki bierze na swoje barki, z optymizmem spoglądało w przyszłość, która miała otworzyć przed nimi nowe perspektywy i wiele szans. Chcąc nieść kaganek oświaty, szybko uświadomili sobie, że ów  trud jest nieco większy i… zupełnie zbędny, bo niereformowalna bahrańska młodzież ani śniła o nauce angielskiego czy fizyki. Ale cóż, przetrwać w szkole trzeba było, a już na pewno było warto – dla przyjaźni, dla wielu fascynujących doświadczeń, dla poznania smaku innego, orientalnego świata.

A skoro o smaku mowa, Nasz rok w Oriencie, poza zabawną, szczerze interesującą historią głównych bohaterów, oferuje nie tylko intelektualną przyjemność. Kilkanaście przepisów kuchni Dalekiego Wschodu stanowi oryginalną dokładkę do powieści, ale z pewnością nie jest jego główną częścią, dlatego może dziwić patronat kulinarnych wortali – powieści Twead daleko bowiem do osobliwych przewodników kulinarnych w stylu Świata od kuchni Anthony’ego Bourdaina, choć trzeba przyznać, że ma smaczek.

Szczerość, prostota i otwartość, z jaką autorka opisuje przygody swoje i swojego męża, ma w sobie głęboko wyczuwalną naturalność, samą w sobie nieco egzotyczną, w dobie książek pełnych patosu, tworzonych na wyrost. Nasz rok w Oriencie jest powieścią bardzo przejrzystą, płynną i lekką, a zarazem pełną kolorów, z niemalże wyczuwalną gorącą temperaturą i silnie naładowaną emocjami, które codziennie wzbogacały zmagania Tweadów z rzeczywistością. Na rok opuścili Hiszpanię, swoją idylliczną wioskę i gospodarstwo, by zmierzyć się z zupełnie innym światem, tajemniczym, niemalże nieodkrytym, tak dalekim od ich dotychczasowego życia. Czy był taki, jak sobie wyobrażali…? Wkroczyli w niego odważnie, z zapałem i optymizmem, który – choć miewał chwile załamania – nie opuszczał ich nawet w niebezpiecznych momentach politycznych przewrotów w państwie. Doskonale odnaleźli się w nowej rzeczywistości, dostosowali się do niej, znosili wszelkie nowinki, na które nie zawsze byli przygotowani. Zaskakiwało ich wszystko, od sposobu jazdy, po zasady panujące w szkole. Ich niewymuszona determinacja jest godna podziwu, a barwność, z jaką autorka wspomina przygody w Bahrajnie, są doskonałym świadectwem pewności siebie i swojego miejsca w świecie. Nie ma tu miejsca na  zbytnią nostalgię (choć wizja powrotu do kraju bywała naprawdę kusząca…), na załamywanie rąk nad uciążliwym dla Brytyjczyków zamieszkałych w Hiszpanii, Ramadanem czy ubolewanie nad niesfornością podopiecznych. Jest za to przegląd wyjątkowo zróżnicowanych charakterów, zobrazowanych bardzo wyraziście, mnóstwo ciekawostek związanych z krajem i jego obyczajami, a przede wszystkim potężna dawka humoru, dystansu bohaterów do samych siebie i swoistej walki kultury wschodniej z zachodnią. Co może z niej wyniknie…?

Nasz rok w Oriencie to także bardzo prosta, ale jakże prawdziwa lekcja o tym, że nigdy nie jest za późno, by podejmować wyzwania. Potok rozczarowań i radości, feeria barw, smaków, osobowości, ciekawość nieznanego  – Victoria i Joe doznali wszystkiego, ale niczemu nigdy się nie poddali. Ich historia to też spełnienie starego, dobrego powiedzenia, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Mimo poznania wielu fantastycznych ludzi, dzięki którym czas spędzony w Bahrajnie był tak niezwykły, z przyjemnością wrócili do własnego domu. I choć swój rok w Oriencie wspominają ciepło i z sentymentem, zdecydowanie bardziej wolą być „dwójką starych głupców” z kurami niż na wielbłądzie.

Pyszny kawał lekkiego, wprawnego pióra, spora dawka humoru i inteligencji, prawdziwy relaks – powieść jest inspirująca, zabierze w podróż gdzieś na koniec świata, wrzuci w wir zwyczajno-niezwyczajnych wydarzeń i zdecydowanie zachęci do poznawania dalszych lub wcześniejszych perypetii Victorii i Joego. Warto, naprawdę warto!

NPB(“005”);

This entry was posted in PL and tagged by News4Me. Bookmark the permalink.

About News4Me

Globe-informer on Argentinian, Bahraini, Bavarian, Bosnian, Briton, Cantonese, Catalan, Chilean, Congolese, Croat, Ethiopian, Finnish, Flemish, German, Hungarian, Icelandic, Indian, Irish, Israeli, Jordanian, Javanese, Kiwi, Kurd, Kurdish, Malawian, Malay, Malaysian, Mauritian, Mongolian, Mozambican, Nepali, Nigerian, Paki, Palestinian, Papuan, Senegalese, Sicilian, Singaporean, Slovenian, South African, Syrian, Tanzanian, Texan, Tibetan, Ukrainian, Valencian, Venetian, and Venezuelan news

Leave a Reply